poniedziałek, 22 sierpnia 2011

Fish pie

To jeden z szybko adoptowanych przepisów miejscowych lubiany przez dorosłych i przez mojego niejadka:)

Składniki:
400-500g ryby (najlepiej mieszanej - tutaj można dostać takie gotowe zestawy łosoś/dorsz/wędzony śledź), ale ja zazwyczaj mieszam łososia z jakąś inną białą rybą
puszka groszku konserwowanego,
ziemniaki puree (z dodatkiem musztardy i drobno pokrojonej cebuli),
trochę mleka,
ser żółty cheddar,
jajko,
sól, pieprz, rozmaryn, mięta

Wykonanie:
Rybę zalewam mlekiem i gotuję chwilę, żeby odeszła od ości. Jak ostygnie wyciągam wszystkie dodatki, a tuszę rozdrabniam i doprawiam solą, pieprzem i rozmarynem.
W naczyniu żaroodpornym układam na dole odrobinę puree, na to rybę, na to groszek ( i teraz z groszkiem historia jest taka, że ponieważ nie lubię go w tej formie to albo kupuję w zalewie miętowej, albo przyprawiam miętą, albo dodaję trochę okry), na to pozostałe ziemniaki. W misce obok mieszam mleko pozostałe po obgotowaniu ryby, jajko, i starty ser, wylewam na ziemniaki i wszystko zapiekam ok. 40 min.

Jak się dobrze zastanowić to można podać puree, kawałek upieczonej ryby i groszek i będzie to (prawie) to samo, ale mój syn tych trzech rzeczy osobno na talerzu nie łyknie, a jako zapiekankę i owszem:)

niedziela, 14 sierpnia 2011

Makaron z okrą i szpinakiem

W zasadzie nie umieszczam na tej stronie przepisów 'codziennych' - czyli żadnych schabowych, żadnych naprędce gotowanych wariacji na temat ryżu, ale ten klasyczny przepis zasługuje na wpisanie do książki:)
Winna bym była napisać penne, albo spaghetti - co tam kto lubi, ale do zdjęcia pozowały akurat świderki, więc niech będzie - makaron:) Używam tutaj szpinaku mrożonego - wiem, zbrodnia, ale taki wolą moi panowie, no i jest to prostsze w obróbce niż zielone liście, ale co kto lubi - jak najbardziej polecam świeżą zieleninę:)


Składniki:
250g mrożonego szpinaku
1 nieduża cebula
2 ząbki czosnku
łyżka serka Philadlefia
80g sera pleśniowego (Dutch blue)
dwie garści pokrojonej w plasterki okry
sól, pieprz, gałka muszkatołowa, oliwa z oliwek, parmezan

Wykonanie:
Na oliwie obsmażam drobno pokrojoną cebulę, jak już się zeszkli dorzucam czosnek przepuszczony przez praskę, mieszam i prawie natychmiast dodaję rozmrożony szpinak i okrę. Przyprawiam i krótko duszę na wolnym ogniu tak, żeby odparować zbędną wodę. Na końcu dodaję serki: najpierw Philadelfię, a jak się rozpuści pokrojonego w kostkę śmierdziucha, skręcam ogień na min. i mieszam aż się ser rozpuści. Dorzucam makaron ugotowany (al dente oczywiście;)), chwilę wszystko mieszam aż się połączy. Wykładam na talerz i posypuję parmezanem.

Co tu robi okra?
Dziwne takie warzywo, ale ją polubiłam - okra robi tu za niespodziankę - lubię jej chrupiąco-gumiasto-śluzowatą fakturę w tej potrawie:)

Jeśli akurat nie mam okry to szpinak zawijam w naleśniki i zapiekam z cheddarem - również pychota. Jeśli jestem w ciąży to używam tyko Philadelfii i parmezanu... Jeśli gotuję dla kogoś, kto nie lubi szpinaku to zazwyczaj kończy z nielubieniem:)



Banoffie Pie


Przepis też już chyba obiegł świat, bo jest pyszny i prosty. Pierwszy raz jadłam to już w Szkocji, czyli nie tak dawno znowuż, ale dopiero jak poczęstowała mnie tym żona szefa to mnie olśniło - nie ma jak domowa robota! Jej wersja była rewelacyjna i przytaczam ją poniżej:)


Składniki:

1 puszka mleka skondensowanego (Carnation 375ml)
200g ciastek digestive
100g masła
3 dojrzałe banany
300ml śmietany do ubicia
ciut kakao

Wykonanie:
Mleko w puszce gotujemy zanurzone w wodzie na wolnym ogniu przez 2 godziny. W tym czasie rozbijam digestivy tak drobno jak się da i zalewam roztopionym masłem, po czym wykładam na dno naczynia (w moim przypadku żaroodporne), ubijam i wstawiam do lodówki, żeby stwardniało. Masę kajmakową powstałą po gotowaniu mleka wykładam na podstawę, na to układam banany pokrojone w plastry ok. 3mm grubości, na to bita śmietana ubita z cukrem waniliowym i lekko posypuję kakao. Wstawiam do lodówki - w zasadzie najlepiej na noc, ale po kilku godzinach też można jeść. A długo w lodówce nie stoi:)

Obrzydliwie słodkie, ale pyszne:)

wtorek, 2 sierpnia 2011

Zapiekanka zwana w domu Musaką:)

Kiedyś już po czasach studenckich, ale ciągle mieszkając w komunie bawiliśmy się eksperymentami w kuchni oraz próbowaniem nowych przepisów i 'ulepszaniem' istniejących... Jedliście kiedyś quiche z haszem? Ja zjadłam nie wiedząc o szczególnym dodatku, a konsekwencją były durne sny, które się przypętały w tych pięciu minutach, które udało się przespać. no:) To tak to czasami wyglądało, ale dzisiaj pyszna zapiekanka z greckiego przepisu udomowiona:)

Składniki:

400 g mięsa mielonego (jakie kto lubi, ja wieprzowe)
1 spory bakłażan
2 kabaczki (angielskie kabaczki wyglądają i są wielkości ogórka szklarniowego, więc trzeba przyjąć tyle kabaczka ile bakłażana)
2 cebule
pyry
trochę pieczarek, ale niekoniecznie
przecier pomidorowy, puszka pomidorów
sos beszamelowy,
ser
przyprawy do smaku: oregano, pieprz ziołowy, tymianek, czosnek, papryka słodka, albo ostra - jak kto lubi

Wykonanie:

Kabaczki i bakłażany kroimy w 0,5cm plastry solimy lekko i odkładamy na godzinkę niech puszczą soki. W tym czasie robię sos z mięsa i pomidorów: obsmażam cebulę i pieczarki (jeśli używam), dodaję czosnku, mięsa, przyprawiam i podsmażam wszystko, dodaję kilka łyżek przecieru i puszkę pomidorów, zmniejszam ogień i duszę tak długo, aż skończę resztę. Obieram ziemniaki i kroję w plastry - kładę na naoliwioną blachę, posypuję solą, pieprzem i czosnkiem, czasem też startą marchewką - jak chce mi się bawić. na to układam osuszone plastry kabaczka i bakłażana i wkładam do piekarnika nastawionego na 180 stopni - trochę wszystko podpiekam. Jak już pyry będą pół miękkie wylewam sos mięsny, na to beszamel i starty ser. Zapiekam dalej aż ser będzie złoty, a ziemniaki miękkie. Idealnie lubię jak przy tej okazji warzywka nadal będą trochę chrupały. Dlatego plastry warzyw są u mnie grubsze niż ziemniaków.

Nie znam osoby, której zapiekanka nie smakowała:)
Ale pracochłonna jest - to fakt.

niedziela, 31 lipca 2011

Roladki z kurczakiem, pesto i szynką.

Dawno nie pisałam, ale bycie na diecie 'bez' nie sprzyja, bo gotować jak zwykle mi się nie chce, skoro muszę niezwykle. Kiedyś zrewiduję przepisy pod tym kątem. A póki co - ponieważ goście czasem przyjeżdżają i poczuwam się do jakiejś miłej wyżerki - roladki z kurczaka:)

Składniki:
piersi z kurczaka
pesto (zielone, czy czerwone - jak kto lubi, ja tam wolę z papryką)
serek fromage
szynka parmeńska, albo coś podobnego - cienkie, wędzone plasterki w każdym razie

Wykonanie:
Piersi rozbijamy jak na kotlety i kroimy na kawałki ciut mniejsze niż płat szynki. Możemy je najpierw pokroić, a potem rozbić - wtedy kształty są bardziej fantazyjne;)
W miseczce mieszamy 2 części pesto i jedną serka. Na blacie kładziemy plasterki szynki, na to pierś - smarujemy ją pesto z serem i zwijamy wszystko w rulon szynką na wierzch. Ciężko mi pisać ile czasu to piec - ja robię już na wyczucie, ale ok. 20-30 minut. Zawsze można wyjąć jedną roladę i sprawdzić. Oryginalny przepis (od siostry Młodego, która z kolei przyniosła go z restauracji, w której pracowała) był tylko z pesto, a bez sera, ale mi pasuje tak.
Smacznego:)

czwartek, 14 lipca 2011

Prosta surówka Teściowej, czyli w zasadzie coleslaw.

Dawno się nie składało, żeby coś tu zamieścić, ale nie było czasu, a że na dietę przeszłam to staram się trzymać z dala od pokus wszelkich żywieniowych. Ale jedną fajną rzecz z kraju przywiozłam - surówkę z kapusty.

Składniki:

Kapusta biała,
marchewka,
natka pietruszki, koperek, sól, pieprz,
sos czosnkowy Knorra

Wykonanie:

Kapustę kroimy w paski, marchewkę ścieramy na dużych oczkach tarki, drobno kroimy natkę pietruszki i koperek, mieszamy wszystko i zalewamy sosem, czekamy kwadrans aż się 'przegryzie' i zajadamy - bardzo pyszne!
Co do proporcji to nie pamiętam - nie tak dużo tej marchewki w każdym razie, natomiast dużo natki i trochę mniej koperku...dla koloru można dodać nieco czerwonej kapusty.

Pycha!
Jutro zrobię znowu:)

poniedziałek, 16 maja 2011

Wątróbka wieprzowa

Najlepsza świeża po uboju, ale dawno już nie miałam przyjemności. Przepis zmodyfikowałam jak już mieszkałam sama, bo w oryginale była tylko wątroba i cebula.






Składniki:
wątróbka wieprzowa
cebula biała (ile kto lubi)
jabłka winne (tyle ile cebuli)
sól, pieprz

Wykonanie:
Wątróbkę kroimy na płaty ok. 7mm grube, jabłka obieramy i kroimy w plastry 5mm, cebulę w ćwiartki. Cebulę szklimy na maśle, dorzucamy jabłka i obsmażamy jak kto lubi - ja lubię bliską spalenia cebulkę i miękkie jabłka. Zdejmujemy z patelni i smażymy obtoczoną w mące wątrobę - znowu - jak kto lubi, pod koniec dodaję jabłka z cebulą, solę, pieprzę i mieszam.

Proste i szybkie, ale wiem, że nie dla każdego.

Ryba po japońsku


Skąd się wzięła? Nie mam pojęcia... ten przepis pojawił się u nas w domu wiele lat temu i zastąpił rybę po grecku. Bardzo tą sałatkę lubię i nie znam nikogo, kto jadł ja u mnie i się przyznał, że nie;)




Składniki:


2 słoiki marynowanej papryki
1 słoik ogórków konserwowych
3 cebule
800g ryby (dorsz, śledz, generalnie 'biała' rybka)
jajko, mąka, mleko,
vegeta, pieprz do smaku, słodka papryka
oliwa z oliwek, ketchup, przecier pomidorowy, sos sojowy

Wykonanie:

Rybę posypujemy Vegetą i odstawiamy na jakieś 2 godziny.
Paprykę, cebulę i ogórki kroimy drobno - i to naprawdę drobno - im drobniej tym potrawa lepiej wychodzi. Mieszamy dobrze pokrojone warzywa.
Z jaja, mąki, mleka i Vegety (do smaku) robimy gęste ciasto naleśnikowe, obtaczamy w nim pokrojoną w kawałki ok. 2x2cm rybę i smażymy.
W naczyniu kładziemy warstwami: warzywka, ryba, warzywka, ryba, warzywka - ile nam tego starczy. Przygotowywujemy sos: 2 części wody, 1 część oliwy z oliwek (łącznie ok. szklanki), cztery łyżki ketchupu, tyleż sosu sojowego, trzy razy tyle przecieru pomidorowego i trochę słodkiej papryki. Roztrzepuję trzepaczką na gładki sos i zalewam. Potem do lodówki na min. 3 godziny - niech się przegryzie. Przed podaniem warto, żeby postało w temp. pokojowej przez godzinkę.

Oczywiście wiele z tego co podałam jest 'na oko' - ja już robię na wyczucie - generalnie papryki ma być dwa razy więcej niż ogórków, a cebuli ciut mniej, ale też sporo. Pomidorów w sosie też jak się lubi.
W oryginalnym przepisie nie było sosu sojowego (zatem nie mam pojęcia skąd się wzięła nazwa dania), ale ta wersja jest lepsza. Zamierzam jeszcze popróbować z sosem teriyaki:)

Try and enjoy!

poniedziałek, 9 maja 2011

Legumina cytrynowa na zimno

Mama robiła ten nasz ulubiony deser - ale od większego dzwonu, niedawno odkopałam przepis i zrobiłam go sama - czegoś jeszcze brakuje... może beztroski dzieciństwa?

Składniki:

4 jaja
12dag cukru (5 łyżek)
1 cytryna (skórka i sok)
4 łyżeczki żelatyny

Wykonanie:

Żółtka ucieramy z 3 łyżkami cukru na białą masę, żelatynę namaczamy w małej ilości zimnej wody, podgrzewamy mieszając aż się rozpuści. Białka ubijamy dodając resztę cukru tak długo aż piana będzie sztywna. Do żółtek dodajemy ubite białka, sok i skórkę z cytryny, na końcu cienkim strumieniem wlewamy żelatynę - nie przerywając ubijania. Masę rozlewamy do salaterek.
Schładzamy.

Pamiętam, że to było bardzo żółte i bardzo słodkie... możliwe, że cukier i cytryny juz 'nie dają rady' w tych czasach;) Ale i tak: smacznego:)

Babka makowa Kasi G.

Urok tego ciasta tkwi w prostocie - od tego są babki, czyż nie?
I jest to jedno z niewielu ciast, które smakuje świetnie również jako zakalec. Na zdjęciu baranek wielkanocny z tego właśnie ciasta.

 




Składniki:
4 duże jaja
1 szkl. cukru
1 szkl. mąki pszennej
1/2 szkl. mąki ziemniaczanej
20dag stopionej margaryny
skórka starta z jednej cytryny
sok z 1/2 cytryny
1 cukier waniliowy
mak - na oko ile kto lubi
1 i 1/2 do 2 łyżeczek proszku do pieczenia ( jak biorę 1 i 1/2 to mam zakalca, a przy dwóch płaskich już jest ok, chociaż szklanki, którymi odmierzam mąkę są trochę większe niż takie typowe herbaciane szkło z szafki mojej Mamy).

Wykonanie:
Całe jaja ubić z cukrem na gęstą, puszystą masę, dodać mąki wymieszane z proszkiem do pieczenia, na końcu wlewać rozpuszczoną i schłodzoną margarynę, dodać mak, sok i skórkę z cytryny. Wymieszać delikatnie i wyłożyć ciasto do keksowej foremki. Piec w piekarniku (180 - 190 stopni) przez 45 do 55 minut. Nie podaję dokładnego czasu, bo mi chyba piekarnik szwankuje i wszystko wyszło pięknie dopiero za trzecim razem (190 stopni przez 55 minut).
Ale uwielbiam takie proste i nieskomplikowane:)

Drożdżówka rwana



Za Zieleniną:)


Czasami szperam za przepisami i jak się coś spodoba to próbuję - a to wyjątkowo pyszne ciasto drożdżowe.




Składniki:

Ciasto:
280g + 90g mąki+ kilka łyżek do wyrobienia
50g brązowego cukru
20g drożdży
80ml mleka
2 jajka (o temp. pokojowej)
60g masła
60ml wody
szczypta soli
starta z całej cytryny skórka

Nadzienie:
100g brązowego cukru
2 łyżeczki cynamonu
60g masła
sok z całej cytryny


Wykonanie:
Wymieszać: 280g mąki, cukier, sól, skórkę cytrynową i odstawić.
Rozpuścić masło z dodatkiem mleka, po zdjęciu z ognia wlać wodę, sprawdzić czy letnie i rozpuścić drożdże, odstawić na ok. 2 min. i wlać do mąki mieszając niemetalową łyżką. Dodać jajka mieszając aż sie połączą, dodać 90g mąki i miesić jeszcze następne 2-3 minuty. Ciasto powinno być klejące. Przykryć wszystko folią spożywczą i ręcznikiem i odstawić w ciepłe aż podwoi objętość.

Tuż przed ponownym zagniataniem ciasta można przygotować nadzienie: wymieszać cukier z cynamonem, a masło rozpuścić na małym ogniu, dodać cytrynę i odstawić aż wystygnie. I przygotować sobie foremkę - posmarować masłem i posypać mąką.

Wyrośnięte ciasto zagnieść dodając pozostałą mąkę. Powinno byc miękkie i puszyste. Wyłożyć wszystko na posypany mąką blat i rozwałkować na wymiar ok. 80x50cm. Posmarować całą powierzchnię masłem i posypać cukrem z cynamonem. Potem pokroić wzdłuż krótszego boku na 6 równych (ale niekoniecznie idealnie;)) części, układać paski jeden na drugim nadzieniem do góry. Pokroić na 6 części, ułożyć je pionowo, jedna przy drugiej w foremce, przykryć ręcznikiem i odstawić na ok. 40 min. aż wyrośnie do brzegów foremki.
Wstawić do nagrzanego do 180 stopni piekarnika na ok. 30-40min. (góra powinna być złoto-brązowa). Po upieczeniu zostawić ciasto w foremce na min. kwadrans, a potem to już się tylko rozkoszować i wzdychać, czemu znika tak szybko, że nawet zdjęcia nie było czasu zrobić;)

niedziela, 17 kwietnia 2011

Naleśniki z twarogiem i syropem klonowym.

Czyli bogata odżywczo pyszna bomba kaloryczna;)
Przepis powstał tej ciąży jako połączenie tradycyjnych naleśników z białym serem i potrawy, którą wcinają wyspiarze celebrując coś w rodzaju naszego Tłustego Czwartku - tylko tutaj nazywa się to Pancake Day i przypada na wtorek przed Środą Popielcową.


Składniki:

naleśniki (mąka, jajo, mleko, odrobina soli i oliwy)
twaróg
rodzynki,
miód,
śmietana,
syrop klonowy,
sok z cytryny

Wykonanie:

Masę twarogową rozcieramy w misce - ma tam być śmietana i miodu tyle tylko, żeby było lekko słodkie. Jak już będzie w miarę gładka dodajemy rodzynki.
Nakładamy na połowę naleśnika i składamy wszystko, żeby powstała ćwiartka. Tym sposobem podsmażamy cztery naleśniki na patelni - potem na talerzu polewany syropem klonowym i kilkoma kroplami cytryny. I już - dzieciaki też to lubią:)

P.S: syrop klonowy i rodzynki mają podobno sporo żelaza, a cytryna ułatwia jego przyswojenie:)

Szpaczki

Jak oryginalnie nazywa się to danie i czy w ogóle się nazywa - nie wiem. Nie pamiętam też skąd wziął się przepis, ale robiłam je jeszcze w kraju i tam też zostały ochrzczone nazwą ptaka:)
Generalnie wykonanie jest czasochłonne, ale jest to fajne danie na przyjęcie czy piknik - dobre na ciepło i zimno i zawsze schodzi.

Na zdjęciu - w trakcie przygotowania.


Składniki:

pierś kurczaka,
śliwki suszone,
camembert,
sól, pieprz, oregano,
jajko, mąka, bułka tarta

Wykonanie:

Pierś kurczaka podzielić na kawałki tak, żeby docelowo mieć ok. 5x5cm części - nie wszystko się da ja wiem, ale z czasem można dojśc do wprawy w wykorzystaniu nawet dziwnych kształtów.
Kawałki rozbijamy delikatnie, żeby nie były za grube. Solimy, pieprzymy i zawijamy w nie śliwkę i kawałek camembera. Wspomaganie wykałaczką, żeby się wszystko trzymało bardzo pożądane. A potem już jak z normalną piersią - obtaczamy w mące, jajku rozbełtanym z oregano i w bułce tartej i smażymy aż camember fajnie się rozpuści, a mięsko nie będzie suche.

Spróbujcie kiedyś - jakoś nigdy nikt nie spodziewa się takiej kombinacji w środku;)

sobota, 16 kwietnia 2011

Indyk w orzeszkach


Jedno z niewielu dań, które lubi moje dziecko. Przepis mam z Wyborczej jeszcze sprzed migracji, która w jakimś dodatku publikowała całkiem smakowite przepisy. I znowu - ponieważ orzeszki, więc uległ on modyfikacji tak, żebym mogła połówkowi odłożyć porcję zanim dodam nielubiany dodatek.

Składniki:

pierś z indyka (lub kurczaka)
orzeszki ziemne,
seler naciowy,
mąka qqrydziana,
sól, pieprz do smaku,
opcjonalnie białe wino

Wykonanie:

Pierś kroimy w kostkę ok. 3x3cm, oprószamy solą, pieprzem, obtaczamy w mące. Seler naciowy kroimy na odcinki ok. 3cm długości i obgotowujemy aż będą lekko miękkie - jeśli ktoś woli chrupkie, półtwarde to tak niech je sobie ugotuje. Orzeszki siekamy na drobno.
Indyka obsmażamy na oliwie na dużym ogniu przez 3 minuty, skręcamy ogień, dodajemy seler naciowy, podsmażamy następne 2 minuty, potem dodajemy orzeszki i mieszamy tak długo aż się zezłocą - ale nie za długo, żeby indyk pozostał soczysty. W oryginalnym przepisie orzeszki wędrowały na patelnię przed selerem, a po nim wino, które się odparowywało na wolnym ogniu, ale przez ciąże i karmienia użycie wina spadło mi do zera.
Podawać z ryżem:)

Zielona sałatka, której nikt nie lubi:(

Nikt, oprócz mnie oczywiście - inaczej by jej tu w ogóle nie było! Lubię ją jeść do kolacji, a najlepiej zamiast. Ponieważ chłop nie lubi orzeszków dodawanych do potraw, a większość kolacji jadam sama, więc mogę 'poszaleć'.





Składniki:
kapusta pekińska (ile kto lubi)
garść szypiorku,
garść orzechów włoskich posiekanych,
jedno jabłko winne,
ok. 100g Dutch blue lub sera Lazur
oliwa z oliwek,
cytryna, sól i pieprz

Wykonanie:
Kapustę skroić w paski, dodać resztę składników (szczypior posiekany, jabłko i ser pokrojone w kostkę), skropić oliwą i sokiem z cytryny, przyprawić do smaku. Ja uwielbiam. Można dodać pokrojonego w kostkę pieczonego kurczaka - niektórzy twierdzą, że jest jeszcze lepsze, ale ja wolę wersję vege.
Smacznego:)

Chleb wg. Teściowej (to be... or not to be;))


Mam jakieś atawistyczne przekonanie, że kobieta powinna potrafić upiec chleb, miło by było, gdyby nauczyła ją tego Matka, a Matka moja piekła długo chleby i dobre były, bo na zakwasie, ale jakoś nigdy się nie składało. Toteż dostałam przepis od Teściowej** i od czasu do czasu piekę:) Nie na zakwasie, ale może i do tego dojdziemy.


Składniki:


1 kg. mąki tortowej
10 dag. drożdży lub 3 torebki suszonych
125 g. otrębów pszennych
100 g. słonecznika
1 łyżka soli
1 łyżka cukru
trochę kminku
ok. 900ml. ciepłej wody

Wykonanie:

Zrobić rozczyn: łyżka mąki, drożdże, łyżka cukru i odrobina wody - odstawić niech sobie rośnie.
Przesiać mąkę, dodać otręby, sól, kminek i słonecznik, wymieszać, wlać/wsypać drożdże (jak już się ruszyły). Wyrabiać na stolnicy z wodą. Ilość wody jest orientacyjna - czasem mi 'wejdzie' ciut więcej, czasem ciut mniej. Odstawić w ciepłe, żeby wyrosło. Potem przelać do foremek, ponownie poczekać aż wyrośnie i wstawić do nagrzanego do 200 stopni piekarnika na ok. 45 minut.

Chleb wymaga pewności i cierpliwości - czasem mi po prostu nie wychodzi, a pamiętam, że Mama się z nim bardzo certoliła - musiała być odpowiednia mąka o odpowiedniej temperaturze...
Gdzie te czasy gdzie...

Zupa brokułowa

Również jadana obecnie w postaci kremu.

Składniki:

2 brokuły,
bulion vege
1 cebula,
2 ząbki czosnku,
trochę śmierdzącego stiltona (ale, że dziecko na tą wersję kręci to dodaję topiony cheddar strong),
kapka śmietany lub nie

Wykonanie:

Na oliwę wrzucam zmiażdżony czosnek i drobno pokrojoną cebulkę, podsmażam ciągle mieszając (czosnek ma tendencje do palenia się), zalewam bulionem i dorzucam różyczki brokułów, gotuję ok. 10 min aż brokuł trochę zmięknie, zestawiam, miksuję, dodaję ser trzymając garnek na małym ogniu i mieszając aż się rozpuści i już. Kapka śmietany do talerza i można pałaszować z czym kto lubi - pieczywo czosnkowe jak najbardziej zalecane:)

Zupa cebulowa

Z przepisami u mnie - jak chyba w każdym domu - jest tak, że się je stosuje, potem czasem zapomina, potem eureka! przecież ja też się tym zajadałam i potrafię zrobić:) No i ewoluują z czasem - obecnie zupy w domu serwowane są w postaci kremu, albowiem dziecko zazwyczaj odławia składniki, które mu nie pasują, czyli wszystko oprócz fasolki.

Jeszcze jedna uwaga - zupy robię 'na oko', zazwyczaj wychodzi garnek na dwa dni, czasem coś zamrażam, brak ustalonych proporcji sprawia, że każda zupa jest inna.


Przepis:

bulion wołowy (lub warzywny dla osób vege)
kilka cebul,
dwie marchewki,
ser topiony 'kiełbaska'
kawałek selera, pora i korzenia pietruszki
natka pietruszki do posypania,
odrobina mąki
przyprawy tradycyjne: sól, pieprz, ziele angielskie, liść laurowy

Wykonanie:

Cebulę podsmażam aż się zeszkli, posypuję mąką i zalewam bulionem. Dorzucam startą na grubych okach marchewkę i resztę warzyw rosołowych (w zasadzie byłyby niepotrzebne jesli mamy bulion z kostki, lub rezygnując z bulionu robimy własny z warzyw, ale ja zazwyczaj robię słaby roztwór i dodaję smaku warzywkami). Gotuję ok. pół godziny na małym ogniu, potem miksuję na gładko, rozpuszczam ser topiony, posypuję pietruszką i zajadamy się z grzankami z czosnkiem:)
Pychota!

piątek, 15 kwietnia 2011

Zabójcze Muffinki


Zabójcze dla figury - jak dla mojej jedna porcja przekłada się na nabyty kilogram, więc nie jest to przepis dla dietujących, ani dla leniwych... zbyt kuszące by się oprzeć:)
Być może moda na muffinki już minęła, nadal jest to jednak rewelacyjny przepis jak się zjawi gość z niespodziewaną wizytą - max. 40 min. od startu do konsumpcji! I zawsze wychodzą, nawet jak piekarnik nie tak gorący jak być powinien.

Idea muffinek jest taka, żeby się za bardzo nie zmęczyć i nie pobrudzić - to tak z punktu widzenia laika, a nie technika od wypieków. Przygotowuję więc dwie miski - mniejszą na produkty mokre, większą na suche.


Mokre:
1 jajo
1 szklanka mleka
1/3 szklanki oleju


Suche:
1 i 3/4 szklanki mąki (przesiać ofkoz)
3/4 szklanki cukru
2 łyżeczki proszku do pieczenia
pół łyżeczki sody
cukier waniliowy


Mokre wstrząsamy czy też trzepiemy aż się dobrze połączą, suche też mieszamy dokładnie.
i teraz wariacje, które sprawdziłam, czyli łączymy mokre z mokrymi, suche z suchymi:


Muffinki cytrynowe:

Mokre: sok z jednej cytryny
Suche: skórka starta z jednej cytryny, suszone jagódki różniste (berries), ale mogą też być rodzynki - co kto woli

Muffinki czekoladowe:

Suche: 3 łyżki kakao, pół czekolady mlecznej pokrojonej drobno, spora garść śliwek suszonych również pokrojonych

Muffinki gwiazdkowe:

Mokre:
3 łyżki powideł czarnoporzeczkowych
Suche:
1-2 łyżki kakao, torebka przyprawy do piernika, garść rodzynek i orzechów lub innych bakalii

Pomieszane łączymy, merdamy tak krótko jak się da - masa nie powinna być zbyt jednolita - wylewamy do foremek (porcja na 12 ciastek) i wrzucamy do nagrzanego piekarnika (205 stopni) na 20 minut.

Wariacji jest dużo...różnych:) Próbowałam bananowych z orzechami, ale wyszły za mokre, będę jeszcze eksperymentować z marchewką, myślę, że mak z migdałami też by się sprawdził.

Smacznego i niech w biodra nie idzie!