Zabójcze dla figury - jak dla mojej jedna porcja przekłada się na nabyty kilogram, więc nie jest to przepis dla dietujących, ani dla leniwych... zbyt kuszące by się oprzeć:)
Być może moda na muffinki już minęła, nadal jest to jednak rewelacyjny przepis jak się zjawi gość z niespodziewaną wizytą - max. 40 min. od startu do konsumpcji! I zawsze wychodzą, nawet jak piekarnik nie tak gorący jak być powinien.
Idea muffinek jest taka, żeby się za bardzo nie zmęczyć i nie pobrudzić - to tak z punktu widzenia laika, a nie technika od wypieków. Przygotowuję więc dwie miski - mniejszą na produkty mokre, większą na suche.
Mokre:
1 jajo
1 szklanka mleka
1/3 szklanki oleju
Suche:
1 i 3/4 szklanki mąki (przesiać ofkoz)
3/4 szklanki cukru
2 łyżeczki proszku do pieczenia
pół łyżeczki sody
cukier waniliowy
Mokre wstrząsamy czy też trzepiemy aż się dobrze połączą, suche też mieszamy dokładnie.
i teraz wariacje, które sprawdziłam, czyli łączymy mokre z mokrymi, suche z suchymi:
Muffinki cytrynowe:
Mokre: sok z jednej cytryny
Suche: skórka starta z jednej cytryny, suszone jagódki różniste (berries), ale mogą też być rodzynki - co kto woli
Muffinki czekoladowe:
Suche: 3 łyżki kakao, pół czekolady mlecznej pokrojonej drobno, spora garść śliwek suszonych również pokrojonych
Muffinki gwiazdkowe:
Mokre: 3 łyżki powideł czarnoporzeczkowych
Suche: 1-2 łyżki kakao, torebka przyprawy do piernika, garść rodzynek i orzechów lub innych bakalii
Pomieszane łączymy, merdamy tak krótko jak się da - masa nie powinna być zbyt jednolita - wylewamy do foremek (porcja na 12 ciastek) i wrzucamy do nagrzanego piekarnika (205 stopni) na 20 minut.
Wariacji jest dużo...różnych:) Próbowałam bananowych z orzechami, ale wyszły za mokre, będę jeszcze eksperymentować z marchewką, myślę, że mak z migdałami też by się sprawdził.
Smacznego i niech w biodra nie idzie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz